Zimny wiatr rozwiał liście leżące na ziemi. Miasteczko było puste nie licząc dwóch osób idących wzdłuż ulicy. Nie pasowali oni do otoczenia, byli elegancko ubrani i biła od nich pewność siebie.
Kierowali się w stronę starego, dużego budynku.
- Czujesz?
- Tak, to tu
Postacie weszły do budynku, w którym w porównaniu do miasteczka tętniło życie. Mnóstwo dzieci biegało, krzyczało czy nawet śpiewało przy tym niezmiernie hałasując, starsza pani próbowała ich uspokoić, z tego też powodu nie zauważyła przybycia przybyszy. Oni nie zwrócili uwagi na tą sytuację i pewnym krokiem udali się w tylko sobie znanym kierunku. Stanęli przed lekko uchylonymi drzwiami i otworzyli je, a ich oczom ukazał się pokój wypełniony kołyskami. Podeszli do jednej z nich, w której spał mały 2-letni chłopczyk o kruczoczarnych włosach.
-To on. Jeden z trzech. – cichy dźwięk słów rozniósł się po pokoju